🐌 Chcesz być na bieżąco z wpisami?

Trzy razy Ursus

"W łazience we własnym domu nie może stać się nic złego" – na tej myśli łapię się, patrząc w lustro tuż ponad umywalką. Po chwili słyszę wołanie; to był głos Ursusa. Wychodzę więc z łazienki i widzę go siedzącego na parapecie w sypialni. Zupełnie mi się ten widok nie zgadza, bo nigdy wcześniej nie siadał w tym miejscu. I jeszcze w tak nietypowej dla siebie pozie, ze skrzyżowanymi nogami. Odwracam głowę w stronę pokoju dziennego, gdzie raczej spodziewałabym się go zobaczyć. I widzę.

Na swoim ulubionym miejscu przy stole nie siedzi nikt inny, jak Ursus. Czuję narastające napięcie. Powoli odwracam głowę w stronę sypialni, chociaż boję się tego, co mogę tam zobaczyć. Ursus nadal siedzi na parapecie. Mój wzrok ląduje na ścianie. Staram się w ogóle nie poruszać. Który jest prawdziwy? Czy wiedzą o sobie nawzajem?

– Tamten to nie ja – odzywa się Ursus z pokoju dziennego.

Czuję, jak zimny dreszcz przebiega mi po plecach. Patrzę na Ursusa na parapecie (przecież musiał to słyszeć). Coś czyta, zupełnie nie zwraca na mnie uwagi. Zaczyna nucić. Nie daję rady.
– Nie! Budzę się! – ryczę, ale nic się nie dzieje. W panice, zapętlam krzyki do prostego "nie!" i w końcu... otwieram oczy w swoim łóżku. Odwracam głowę. Obok mnie leży Ursus.

Komentarze